Kilka dni temu moja mam postanowiła że odwiedzimy Muzeum karykatury. Ja byłam za spędzeniem całego dnia w łóżku, chłopcy wyjechali na obóz szachowy, ale z niechęcią przystałam na jej propozycję. Pojechałyśmy na stację wsiadłyśmy do pociągu było pochmurnie i z rana padało stąd moja ochota na spanie. Dotarłyśmy do Warszawy. Pogoda się poprawiła poszłyśmy z dworca Wileńskiego na stare miasto pieszo. Tam po poszukiwaniach i zmienianiu trasy nareszcie dotarłyśmy do celu. Po drodze widziałyśmy zabawny kierunkowskaz. Drzwi do muzeum były równie ciekawe co kierunkowskaz. Drzwi były w dwóch lub trzech kolorach, a na środku miały długą na cała wysokość drzwi szybę w kształcie dziurki od klucza. otworzył je nam pan ochroniarz, który również dał nam numerek z szatni nr 1 na którego odwrocie widniał napis w odbiciu lustrzanym odpowiedź do jednego z zadań.
Był to tytuł pewnego magazynu. Razem mamą oglądałyśmy rysunki w muzeum co ciekawszym strzelałyśmy foty. Moim faworytem był obrazek z napisem "chcesz Tigera?" Po wypełnieniu wszystkich zadań, które bardzo były wciągające wyszłyśmy z muzeum.
W drodze powrotnej zjadłyśmy drugie śniadanie na grającej ławce Chopina. Dzisiejsze muzeum oceniam na 9 w skali do 10. Było to jedno z lepszych.
Maja Zalewska
W drodze powrotnej zjadłyśmy drugie śniadanie na grającej ławce Chopina. Dzisiejsze muzeum oceniam na 9 w skali do 10. Było to jedno z lepszych.
Maja Zalewska
Komentarze
Prześlij komentarz